Zanim jednak go przeczytasz, wiedz, że nie mam tu na celu promowania gier losowych. traktuję to wszystko co napiszę poniżej jako eksperyment i ćwiczenie manifestacyjne. Nie ma w tym żadnej gwarancji wygranej ani żadnej sprawdzonej metody. Jeżeli chcesz śledzić moją drogę do wygranej (lub porażki) w lotto to zapraszam.
Niedawno przeprowadziłem akcję na Tikotoku, w której postanowiłam pomóc z ułożeniem wizualizacji każdej osobie, która skomentuje mój film. Link do niego znajdziesz tutaj. Wiele osób napisało do mnie, że ich największym marzeniem jest wygrana w lotto. I to właśnie te osoby zainspirowały mnie do przeprowadzenia eksperymentu.
Na początku mojej przygody z nauką prawa przyciągania i manifestacji również miałam takie marzenie, i również myślałam, że będzie to najszybsza droga do osiągnięcia finansowej stabilizacji. Czytałam wtedy dużo książek Joe Vitale i w jednej z nich Joe stwierdził, że manifestowanie wygranej w lotto jest o wiele bardziej wyczerpujące energetycznie niż manifestowanie finansów w inny sposób. Chyba raz udało mu się zamanifestować wygraną w lotto, jednak nie była to duża kwota, po czym zrezygnował z dalszych prób i zaczął praktykować manifestację finansów na inne sposoby.
Od tamtej pory porzuciłam próby manifestacji wygranej w lotto. Kiedy jednak ostatnio dostałam deszcz pytań o wizualizowanie wygranej w lotto, zaczęłam się jeszcze raz nad tym tematem pochylać. Pewnego dnia przypomniało mi się, że na jednym z filmów o manifestacji wypowiadał się mężczyzna, który właśnie z wygranych w lotto uczynił sobie hobby. Ten mężczyzna był już w pewnym sensie człowiekiem sukcesu. Prowadził dochodową firmę i pieniędzy miał pod dostatkiem. Pewnego dnia postanowił przetestować prawo przyciągania wizualizując, że codziennie do jego skrzynki pocztowej, zamiast czeków z rachunkami (był to mężczyzna z USA), pojawiały się małe kwoty z wygranych w grach losowych. Mężczyzna potraktował to jako zabawę i eksperyment, początkowo nie traktując tego zupełnie poważnie. Przyznał jednak, że faktycznie wizualizacje robił z należytą dokładnością. Okazało się, że w niedługim czasie było dokładnie tak jak chciał. W jego skrzynce pocztowej zaczęły się pojawiać czeki z małymi wygranymi w lotto. I za każdym razem kiedy widział taki czek cieszył się jak dziecko. Najbardziej w tym wszystkim cieszył go fakt, że osobiście doświadczał prawa przyciągania. Kontynuował to ćwiczenie tak długo, aż wygrał większą nagrodę pieniężną.
Kiedy przypomniała mi się ta historia, postanowiłam wykonać podobne ćwiczenie, a raczej eksperyment. Jednak zamiast kuponu w totolotka postanowiłam postawić na zdrapki. Zaczynam od małej kwoty, 10 zł. Zakupiłam 10 zdrapek za 1 zł, żeby dać sobie więcej szans na wygraną. Jeżeli faktycznie trafi mi się wygrana to całą kwotę przeznaczam na zakup następnych zdrapek. a jeśli nie trafię ani grosza, to w nastepnym miesiącu kupię znowu 10 zdrpek za 10 zł i tak przez następny rok. Po 12 miesiącach zobaczymy ile udało mi się faktycznie wygrać a ile wydać. Jedyne co ryzykuję to 120 zł, a wygrać?... Sami zobaczymy.
OK, czas zdrapać pierwsze zdrapki.
Z 10 zdrapek szczęśliwych okazało się 3. Wygrałam całe 3 zł, co w całości przeznaczam na kolejne zdrapki. Na ten moment mój bilans to -7 zł. Zobaczymy jak będzie dalej. Jutro wybieram się do kolektury, żeby zrobić podmiankę.
W trakcie eksperymentu będę wykonywać wizualizację, wdzięczność oraz będę ćwiczyć miłość do samej siebie. O wszystkim będę mówiła na swoim kanale na platformie Tiktok.
Jeżeli jesteś ciekawy dalszego rozwoju tej sytuacji, zachęcam Cię do śledzenia mojego kanału.