Czy masz czasem tak, że zaczynasz coś robić i kończysz w połowie, albo zaraz na samym początku? Milion pomysłów w głowie, a 90% z nich zakończona jeszcze przed podjęciem konkretnych działań. Może Ci się nawet wydawać, że los przynosi Ci jedynie same porażki i życie jest po prostu niesprawiedliwe. Bo do licha, ile można patrzeć jak ktoś inny wygrywa... Szczególnie, gdy jest to osoba, której nie lubimy i działa nam okropnie na nerwy.
Jedną z przyczyn naszych niepowodzeń może być fakt, że nie do końca wiemy, czego tak naprawdę chcemy. Często podejmując różne wyzwania kierujemy się tylko trendami nie zważając na to, czy ten trend pasuje akurat do nas. Ciężko jest być weganinem, kiedy na samą myśl o warzywach mamy mdłości, ciężko jest być płetwonurkiem, kiedy mamy lęk przed wodą, czy też ciężko jest być wędkarzem, gdy drażni nas cisza i brak ludzi.
Zanim podejmiesz decyzję o tym, że chcesz sięgnąć po sukces w danej dziedzinie zastanów się, czy to naprawdę jest dla Ciebie. Czy w ogóle lubisz choć trochę to robić. Czy jest to umiejętność łatwa do rozwinięcia dla Ciebie. O wiele łatwiej jest robić coś z przyjemnością niż poczuciem straty czasu i ogromnego oporu.
Sama przez lata szukałam zajęcia, które mogłoby spełnić moje największe marzenie pacy zdalnej. Poszukiwania przyczyniły się do przyciągnięcia wielu pomysłów na realizację mojego marzenia. Niestety, wciąż potykałam się i żadne z podjętych przeze mnie przedsięwzięć nie przynosiło spodziewanego efektu, a wręcz straty. Jednym z największych błędów, jakie popełniałam, było podejmowanie działań w tych samych dziedzinach, pomimo, że wcześniej odnosiłam w nich same negatywne wyniki. Ostatecznie wpadałam we frustrację oraz depresję. Przyszedł nawet taki moment, kiedy myślałam, że po prostu się do niczego nie nadaję. Coś jednak w głowie podpowiadało mi, że powinnam szukać dalej.
Długi czas nie docierało do mnie, że zachowuję się jak pies goniący swój własny ogon. Zwalałam odpowiedzialność za niepowodzenia na różne rzeczy: rodzinę, sytuację polityczną, pracę, lub jej brak itp.. Na szczęście moje nieustająca pasja do literatury z dziedziny filozofii sukcesu pomogła mi odnaleźć właściwą drogę. Dotarło do mnie, że idę złą ścieżką. Zawsze wybierałam dziedzinę realizacji siebie, która podszyta była niewłaściwymi pobudkami. Dlatego też nie potrafiłam utrzymać odpowiedniej motywacji oraz koncentracji na realizowanym działaniu. Jeżeli masz poczucie, że sukces nie jest Ci pisany, to może powinieneś zastanowić się, czy to co robisz jest odpowiednie dla Ciebie.
1) wypisz na kartce co tak naprawdę lubisz robić,
2) zastanów się, którą z wypisanych rzeczy możesz realizować w swojej codzienności,
3) pomyśl, dlaczego chcesz to robić, czy jest w tym jakiś głębszy cel,
4) jakiego wymaga od Ciebie zaangażowania czasowego, lub też finansowego,
5) czy jesteś w stanie sprostać wymaganiom z pkt. 4.
Te proste pytania pozwolą Ci określić, czym tak naprawdę powinieneś się zająć, a z czego być może powinieneś zrezygnować. Jednak rezygnacja z niepotrzebnych działań może przynieść oczekiwaną ulgę i odsłonić to, co naprawdę jest istotne.
Sama również musiałam rozprawić się z przeszłością, co nie było bardzo proste. Długi czas zmagałam się z magicznymi biznesami, które zawsze były zawoalowane złudzeniem wolności finansowej. Nie potrafiłam zauważyć, że nie są to rzeczy, którymi powinnam się zajmować. Moja silne pragnienie odniesienia sukcesu tak mnie zaślepiało, że nie byłam zdolna dostrzec innych rozwiązań. Dopiero upadek na samo dno emocjonalne spowodował, że otworzyły mi się oczy. Znalazłam zajęcie, dzięki któremu mogę się rozwijać i realizować swoje pasje bez zbędnego zamartwiania, depresji, notorycznych niepowodzeń, czy zaburzonej samooceny.